AZS fatalnie rozpoczął mecz z ZAKSĄ. Pierwszego seta przegrał bardzo wysoko 14:25, dlaczego? - Podeszliśmy do tego spotkania ze zbyt dużym respektem dla rywali, ale z czasem zajęliśmy się przede wszystkim swoją grą i przy odrobinie szczęścia ten drugi set był do "wyszarpania" - mówi trener częstochowian Michał Bąkiewicz. - Jeśli chodzi o całe spotkanie, to mieliśmy za dużo problemów na siatce, to one nie pozwoliły nam na wygranie choćby jednego seta. Nawet przy pojedynczym bloku trudno nam było skończyć atak w pierwszym podejściu. Rywale blokowali nasze ataki, bronili
piłki. Nie mogliśmy się w tym elemencie pewnie poczuć, co utrudniło nam zadanie w całym spotkaniu. ZAKSA pokazała dzisiaj, że zasługuje na finał i ma wielki potencjał. Korzystnym faktem dla tej drużyny było to, że w tym sezonie nie grała w europejskich pucharach i mogła się spokojnie przygotowywać do meczów ligowych. Ale to bardzo dobry zespół, który gra bardzo stabilnie - podsumowuje Bąkiewicz.